
Title | : | Przeznaczeni |
Author | : | |
Rating | : | |
ISBN | : | 8366863700 |
ISBN-10 | : | 9788366863705 |
Language | : | Polish |
Format Type | : | Paperback |
Number of Pages | : | 160 |
Publication | : | First published October 27, 2021 |
Adriana Wenberger wraca do Great Falls po śmiertelnym wypadku rodziców. Od tego momentu zaczynają ją dręczyć koszmary o własnej śmierci. W każdym z nich pojawiają się mężczyźni bez twarzy. Pewnej nocy kobieta śni o Davidzie, z którym łączą ją zażyłe relacje, jednak nie ma pojęcia, kim jest mężczyzna. Kiedy spotyka go na farmie, nie może uwierzyć, że David istnieje naprawdę.
Sny nabierają tempa, a ich znajomość staje się coraz bardziej intrygująca dla obojga.
Przeznaczeni Reviews
-
Amatorkom wyśnionego przeznaczenia, i to takiego jakie nie słabnie z pokolenia na pokolenie, życzę miłej lektury.
Osobiście, jeśli o Emilię Szelest chodzi, zdecydowanie wolę klimaty Bieszczadzkich demonów, o przygodach charakternych policjantek podobnych do Weroniki Kardasz nawet nie wspominając -
Twórczość Pani Emilii miałam okazję poznać tylko przy jej duecie z Panią Eweliną Dobosz, który uznaję za naprawdę udaną historię, a gdy dostałam propozycję patronowania tej książce byłam ciekawa czym mnie ona zaskoczy, bo o poprzednich książkach autorki słyszałam bardzo wiele dobrego. Z chęcią poznałam ten tekst, który już od początku mnie zauroczył.
Adriana to postać, która posiada wszystkie możliwe odcienie osobowości, co sprawi, że nie będziecie się z nią za żadne skarby nudzić! Początkowo myślałam, że sielska atmosfera sprawi, że wypadnie ona słabo, bo nie będzie tego dreszczyku emocji, jednak autorka poradziła sobie z wyważeniem tego wszystkiego bardzo dobrze. Od początku wiemy, że nie jest ona zadufana w sobie i nadal bardzo cierpi, nie może sobie poradzić z tym co spotkało jej rodziców - żałoba towarzyszy jej na co dzień, co sprawia, że ma problem w interakcjach zarówno rodzinnych jak i z innymi ludźmi, nie radzi sobie, a raczej robi to na swój sposób odpychając innych, a zatrzymując przy sobie tylko konie. "W każdej wolnej chwili uciekałam do stajni i spędzałam czas w towarzystwie koni. Były moimi jedynymi przyjaciółmi." Do tej pory wszystko wydaje się idylliczne? Cóż... to dokłada nam tu autorka coś jeszcze - sny! Jest to motyw, który przyznam się, nie został wykorzystany tak jak się spodziewałam - i BARDZO DOBRZE, bo Pani Szelest pokazała go tak jeszcze lepiej. Będą one zaskakiwać, dodawać drugie, a nawet trzecie dno plus prawdziwe emocje takie jak przerażenie czy strach, a myślę, że każdego z nas czekałaby taka rekcja. Kończąc o Adrianie - prawdziwa postać, która daje więcej, o wiele więcej niż na pierwszy rzut oka można się spodziewać. To kreacja, którą serio można polubić!
W tych snach widzi pewnego mężczyznę (ale i nie tylko) i zna go po imieniem David, zdaje jej się, że to tylko wytwór jej wyobraźni. Aż nagle pewnego dnia, gdy przyjeżdżają nowi goście do pensjonatu sióstr Wenberger widzi go... mężczyznę, o którym śni! Davida - a kim on jest? To on właśnie stanowi punkt zwrotny tej historii, postać najbardziej zagadkową, która nie chce dać się poznać za szybko, a jak wiecie to coś co bardzo lubię. Jak się okazuje on też ma sny i to nie o kim innym jak o Adrianie! David będzie tym zdecydowanie zaskoczony i zafascynowany, bo jak inaczej to określić - gdy spotyka się kobietę ze swoich snów! Co mi się w nim bardzo podobało to jego podejście do życia - stara się twardo stąpać po ziemi, jednak nie jest w tym infantylny, zachowuje w tym równowagę.
Spotkanie tej dwójki nie będzie dosłownym trzęsieniem ziemi, gdzie dojdzie do wybuchów czy strzelanin, jednak nie obejdzie się bez wewnętrznych kotłowań w ich myślach, powiedzmy, że przez to ich światopoglądy i przyszłe decyzje dostaną wielkich znaków zapytania nad sobą - w końcu wszystko co myśleli przez to jedno spotkanie się zmienia. Mieli swoje życia, mniej lub bardziej niezależne od innych, wyznaczony cel, a jednak ich świadomość i podświadomość kierują tą dwójkę na siebie nawzajem. Zarówno Adriana, jak i David nie są biali jak śnieg, ona potrafi odpysknąć w bardzo niewybredny sposób, gdy przytłoczą ją emocje; a on - początkowo nie będzie potrafił wyrazić tego co "jego", niczym ptak ze związanymi skrzydłami, który zaczyna się wyrywać ze swoich więzów i przez to też sobie z tym nie radzi.
Opisy pięknej i jak się okazało malowniczej Montany sprawiły, że udało mi się przenieść na inny kontynent, gdzie jak się okazuje na wielkich połaciach terenu płynie inaczej. Styl autorki jest bardzo plastyczny, można było poczuć się jak na ranczu, z tym, że nie na takim w Teksasie! Po tej lekturze mam nadzieję, że kiedyś uda mi spędzić wakacje w takim miejscu. A nie tylko te widoki są ważne, bo na uwagę zasługują też postaci drugoplanowe, wybijały się ładnie na tle głównych bohaterów i też można było się z części z nich zżyć. Zwracajcie na nich uwagę, jestem bardzo ciekawa, która postać najbardziej przypadnie Wam do gustu, poza Adrianą i Davidem oczywiście.
Byłam ciekawa przez całą książkę jak autorka postanowi zakończyć tą historię, bo jak zazwyczaj mam jakiś plan na koniec, jednak tu nie udało mi się nawet wysnuć jakiejś teorii na to. Pani Emilia bardzo sprawnie dochodzi w Przeznaczeniu do climaxu, który myślę, że Was usatysfakcjonuje tak jak i mnie. Muszę to zakończyć tylko jednym słowem – POLECAM i proszę o więcej takich dobrych sielskich historii! -
Książka ma piękną okładkę a opis zachęca i kusi dość nietypową historią. Historia wciąga i intryguje a sama końcówka zaskakuje czytelnika. Wierzycie w moc snów? Macie przeczucia? Ta książka zabierze was na ciekawą przygodę.
Adriana to młoda kobieta, która przeszłą załamanie po śmierci rodziców. Wraca w rodzinne strony i zamieszkuje u starszej siostry w rodzinnej farmie, gdzie jej siostry prowadzą ośrodek dla wczasowiczów. Od tej pory męczą ja koszmary, które są bardzo realne. Widzi w nich swojego męża, dzieci ale to zupełnie inna epoka choć miejsce to samo. Tylko że to nie są miłe sny a robią się coraz bardziej skomplikowane. Adriana ich nie rozumie póki na farmie nie pojawia się grupka młodych ludzi a wraz z nimi Dawid, który w snach jest jej mężem. Od tej pory wszystko nabiera innego sensu.
Dawid to młody mężczyzna, który od pewnego czasu śni dziwne sny. Kiedy wraz z przyjaciółmi wyjeżdża na krótki wyjazd na farmę nie przypuszcza, że tam spotka kobietę ze swoich snów. Początkowo nie idzie po jego myśli ale szybko oboje chcą odkryć tajemnicę swoich snów. Co odkryją? Jaka rolę w tym odegra rodzina O'Maleyów? Co wyjawi im dziadek Reynolds?
To nie jest typowy romans ani typowa książka o młodych ludziach. Sama fabuła nie jest mocno rozbudowana. Początkowo poznajemy Adrianę i jej życie, to co śni, i jej relację z siostrami. Gdy w jej życie wkracza Dawid wszystko nabiera innego wymiaru. Podświadomie ja i Dawida łączy coś , czego nie potrafią wyjaśnić. To nie tylko sny , których nie potrafią zrozumieć. Kiedy wszystko zaczyna się układać w logiczną całość w życiu Adirany pojawia się Kincaid, który wydaje jej się w jakimś stopniu znany. Adriana początkowo nie wie, jak bardzo Kincaid jest związany z jej snami, choć on sam jest niczego nieświadomy. Kluczem do rozwiązania jest dziadek Reynolds, staruszek, który wyjaśnia Adrianie i Dawidowi sens snów i całą historię z nimi związaną. Czy młodzi ludzie podejmą odpowiednie kroki i decyzje? Czy historia się powtórzy, przed czym ostrzega staruszek? Kto zagraża Adrianie i Dawidowi?
Historia ciekawa z elementami czegoś magicznego. Fabuła dość dobrze przemyślana, może bez większego polotu ale czyta się lekko i przyjemnie. Wydarzenie ze snów dobrze oddzielone od całości poprzez inny druk, co pozwala nam zrozumieć wszystkie wydarzenia, które kładą się cieniem na teraźniejszości. Historia pisana jest głównie oczyma Adriany, czasem Dawida i są pojedyncze części pisane oczyma Kincaida. Całość nabiera rozpędu w momencie pojawienia się w miasteczku braci O'Maley. Kim są i co łączy ich ze snami? Końcówka pełna emocji i zakończy niejednego czytelnika. Epilog zupełnie zakazujący i to musicie przeczytać sami. Polecam -
„Przeznaczeni” to już moje trzecie spotkanie z twórczością autorki, nie wliczając w to Antologii, którą również oceniłam na plus. Dwie poprzednie książki, bardzo mi się podobały. Czy w przypadku najnowszej powieści autorki, jestem tak samo zachwycona?
Powiem szczerze, że potrzebowałam tej książki właśnie w tym momencie. Chciałam czegoś lekkiego, romantycznego, wręcz baśniowego. Dlatego jak tylko dostałam w swoje ręce „Przeznaczonych”, porzuciłam wszystko inne, co do tej pory czytałam i zatraciłam się w tej niebanalnej historii. I choć momentami wydawała mi się niemożliwa i absurdalna, tak z coraz większym zaciekawieniem przewracałam strony, aby poznać finał tej iście magicznej historii.
Ogromny plus za osadzenie wydarzeń wśród kowbojek i kowbojów! Do tej pory czytałam tylko jedną książkę, w której przewijały się konie i stadnina, więc tak samo jak wtedy, byłam tym zachwycona! Co więcej, ogromnie podobały mi się imiona koni, nadane im przez autorkę. Naprawdę świetny pomysł. Sama z ogromną przyjemnością przejechałabym się na którymś z nich. Historia sama w sobie, trochę mnie nie przekonywała z początku. Wiecie, ja jestem człowiekiem małej wiary, dlatego w przeznaczenie ciężko mi uwierzyć, jednakże autorka w fajny sposób połączyła „sny” z teraźniejszością, przez co wszystko wydawało się takie intrygujące i zaskakujące. I zdecydowanie wprowadziło to jakiś powiew świeżości w czytane ostatnio przez mnie książki ;)
Na pewno nie zabraknie tu romantyzmu i momentów, w których czytelnik się zatraci. No bo czy może być coś bardziej romantycznego, niż spotkanie tego jedynego, o którym się śni, w rzeczywistości? I choć nie zawsze te sny są dobre, tak one ich łączą bardziej niż im się wydaje. Ale najważniejsze pytanie jakie tu się nasuwa, to – dlaczego do jasnej anielki, oni śnią to samo?? Autorka bardzo fajnie stworzyła aurę tajemniczości, która dodatkowo wzbudza w czytelniku zainteresowanie, co z kolei doprowadza do tego, że tej książki nie da się odłożyć. Lekki styl pisania autorki, sprzyja temu zabiegowi, więc moi drodzy, szykujcie się na parę godzin zatracenia :)
I choć chciałabym napisać o niej w samych superlatywach, tak niestety oprócz tego, że cała historia była dla mnie nieprawdopodobna ( choć nie czepiam się, bo tak jak wspomniałam wcześniej – potrzebowałam takiej książki), tak bardziej zasmucił mnie fakt, że była taka krótka. Czegoś mi w niej zabrakło, może więcej relacji między głównymi bohaterami, więcej uczuć? A może na moje odczucia wpływ miało to, że jestem bardziej #teamkincaid niż #teamdavid? Nie wiem, ale pomimo to jestem zadowolona z lektury „Przeznaczonych” i z przyjemnością Wam ją polecam! -
Ojej, ojej, a co tu się podziało z redakcją...
Zacznijmy od tego, że pomysł był ciekawy. To on mnie skusił, by sięgnąć po tę książkę, chociaż z romansami i erotykami bardzo rzadko mi po drodze. No i niestety, przekonałam się, że ten tytuł zdecydowanie tego nie zmieni. Wielki zawód.
Fabuła z jednej strony zbyt zaplątana, z drugiej momentami sytuacje rozwiązywały się same, a kolejne wydarzenia miały miejsce bardziej "bo tak", niż mając konkretne motywacje. A szkoda, bo pokładałam w niej naprawdę spore nadzieje.
Bohaterowie... po prostu są. Nie do lubienia, nie do nienawidzenia. Tacy nijacy. Nie porywają mnie, nie kibicuję im, nie życzę im źle. Ni grzeją, ni ziębią.
Na szczęście czytało się szybko i mam ją za sobą. Nie będę polecać, chyba że jako czytadło-zapychacz - mimo że wciąż twierdzę, że sam pomysł być naprawdę ciekawy, a kowbojskie tło miało spore szanse, by podnieść wartość całości. Niestety, nie podołało. -
Nie do końca wiem co tu się zadziało i tym samym nie jestem w stanie jednoznacznie stwierdzić czy książka podobała mi się czy nie.
Z jednej strony zamysł całkiem ciekawy z drugiej całość przywodziła mi na myśl stare filmy o dzikim zachodzie (i tu mam na myśli te bardzo stare filmy, pochodzące z początku zeszłego stulecia) - konstrukcja niezwykle prosta i od poczatku wiadomo, że dobro pokona zło. Zupełnie nie byłam też w stanie zrozumieć zachowania bohaterów. Jakie w ogole były ich motywacje?
Mogło być fajnie a wyszło niestety mega nijako -
XDDDDDD
-
3,5
-
Okropna, co to wgl miało być