
Title | : | Wiatrołomy (Maria Herman, #1) |
Author | : | |
Rating | : | |
ISBN | : | 8308076793 |
ISBN-10 | : | 9788308076798 |
Language | : | Polish |
Format Type | : | Paperback |
Number of Pages | : | 536 |
Publication | : | First published October 12, 2022 |
Zbrodnia doskonała nie istnieje. Przestępcę, który sądzi, że uniknął kary, w każdej chwili może dosięgnąć sprawiedliwość. Policjanci z bydgoskiego Archiwum X mają bowiem jeden cel – odkryć prawdę i ukarać winnych.
Grudziądz. Początek lat dziewięćdziesiątych. W rodzinie Witbergów pojawia się wymarzony syn, ale sielanka trwa krótko. Niebezpieczni i bezkarni gangsterzy porywają z domu dwumiesięcznego Filipa. Zdruzgotani rodzice zrobią wszystko, by odzyskać dziecko. Policja drepcze w miejscu, a tropy prowadzą donikąd.
W sprawie pojawiają się kolejni podejrzani, ale śledczym nie udaje się odnaleźć chłopca.
Trzy dekady później komisarz Maria Herman przechodzi osobiste piekło, próbując uwolnić się od podstępnego nałogu. Jej zawodowym partnerem zostaje Olgierd Borewicz, który boleśnie mierzy się z konsekwencjami błędnych decyzji z przeszłości. Wspólnie wyruszają do Grudziądza, by rozwikłać tajemnicę porwania dziecka Witbergów. Jeszcze nie wiedzą, że droga do prawdy doprowadzi ich na krawędź otchłani.
Wiatrołomy (Maria Herman, #1) Reviews
-
Prawdopodobnie ostatnia książka w ramach tegorocznej akcji Czytaj PL.
Strasznie miło spędziłam te 16 godzin z audiobookiem - zdarzały się momenty, że wszystkiego było "za dużo" i trochę się motałam (zwłaszcza pod koniec), ale i tak jestem szczerze usatysfakcjonowana! -
Jeden z rodzimych mistrzów powieści kryminalnej, powieści mrocznej powraca z nową serią opowieści o zbrodni i z nową bohaterką, która musi stawić czoła przeszłości.
Robert Małecki zaczyna z wysokiego C, a potem… Nie odpuszcza tak czytelnikom, jak i bohaterom do samego końca. To twórca, który znany jest z tworzenia opowieści diabelnie mrocznych, wyciągania sekretów niepokojących, kreowania postaci złamanych i zdruzgotanych przez życie. Nie inaczej jest w „Wiatrołomach”. Porwanie maleńkiego dziecka okazuje się jedynie preludium, wstępem zaledwie do opowieści o wiele bardziej skomplikowanej, w której liczy się nie tylko śledztwo, ale wszystko to, co wokół niego. Na wzór estetyki japońskiej – Małecki spogląda na cienie i puste miejsca, nigdy na to, co oczywiste. Donikąd się nie spieszy, nie musi. Utrzymuje jednak rozniecony ogień, prowadząc intrygę w tak charakterystyczny dla siebie, wyważony, spokojny sposób. Warto pamiętać jednak, że spokojny to wcale nie nudny. Można być pewnym, że gdy wszystkie elementy układanki wskoczą na swoje miejsce, to czytelnik będzie zbierał szczękę z podłogi. A o taki efekt chodzi przecież w dobrym kryminale. Robert Małecki znów zbija z tropu i robi to po mistrzowsku. Teraz nie pozostaje nic, tylko czekać na więcej! -
Prolog zapowiadał, że będzie to mocna historia i ciekawa, ale….jest to sztampowy, mało ciekawy kryminał. Czytając Wiatrołomy odniosłam wrażenie jakby książka została napisana ze 20 lat temu.
Dużo powtórzeń, niepotrzebnych rzeczy. Nie będąc nawet w połowie książki myślałam o DNF, ale myślałam że jakoś się rozkręci, skończyło się na myślałam.
Językowo czy stylistycznie bez szału aż w zdziwiona jestem, bo to jeden z naszych lepszych autorów tego gatunku.
Nie mogłam w ogóle wejść w fabułę, a im dalej tym gorzej było.
Oczywiście policjant i jego erotyczne fantazje są tak potrzebne, że aż wcale , ale polscy autorzy bez takich „rzeczy” nie są w stanie napisać kryminału.
Główna bohaterka jest okej, ale nie mogłam z nią poczuć żadnej więzi.
Dla mnie jako fana kryminału, książka jest rozczarowująca, bo nie wyróżnia się niczym nadzwyczajnym. Ten sam powielany schemat u polskich autorów jest do bólu nudny. Ktoś kto się już naczytał takich motywów z porwanym dzieckiem będzie wiedział co w trawie może piszczeć.
Prawda jest taka, ilu czytających tyle opinii a co widać te są wysokie. Czytałam inne pozycje od autora i były lepsze.
Warto się samemu przekonać. 🫶🏻 -
no nie było to warte 16 godzin słuchania
-
4,75
Okej WOW
Początek i zakończenie 10/10 SZCZEGÓLNIE prolog. To było przeżycie, drugiego takiego w życiu nie czytałem
Środek czasami czułxm, że nie rozumiem aż za bardzo, ale może to wina audiobooka
Jeżeli szukacie skomplikowanej zagadki kryminalnej trzymającej w napięciu, z 4829272 plot twistami, po których i tak nie domyślicie się zakończenia to ta książka zdecydowanie jest dla Was. -
Przemysław Bluszcz skarb narodowy
-
Bardzo lubię styl i sposób prowadzenia narracji przez Roberta Małeckiego. Mimo że nie skończyłam poprzedniego cyklu, to dzięki akcji Czytaj.pl sięgnęłam po pierwszy tom nowego. Bydgoskie Archiwum X bierze na tapet sprawę z Grudziądza, w którym na początku lat 90. porwano niemowlę. Chłopczyk został uprowadzony z wózka, w którym spał w ogrodzie domu rodzinnego. Zrozpaczeni rodzice nigdy nie ustali w poszukiwaniach, ale wszystkie tropy policji wiodły na manowce, a w sprawę było zamieszanych coraz więcej osób, łącznie z lokalnymi gangsterami, którzy wyłudzili okup.
Ciąg dalszy:
https://przeczytalamksiazke.blogspot.... -
Nic tak nie łamie życia jak dążenie do prawdy.
Robert Małecki, jeden z najpopularniejszych polskich autorów kryminałów, powrócił do nas z nową powieścią. „Wiatrołomy” to pierwszy tom świetnie zapowiadającej się serii kryminalnej.
Zbrodnia doskonała nie istnieje. Przestępcę, który myśli, że uniknął kary, w każdej chwili dosięgnąć może sprawiedliwość.
Na początku lat dziewięćdziesiątych w jednym z grudziądzkich szpitali rodzi się długo wyczekiwany syn Witbergów. Radość rodziców nie trwa jednak długo. Miejscowi przestępcy porywają z domu dwumiesięcznego Filipka. Zdruzgotani rodzicie gotowi są zrobić wszystko, by odzyskać dziecko, jednak prowadzone przez policję śledztwo stoi w miejscu. Trzydzieści lat później, policjanci z bydgoskiego Archiwum X wyruszają do Grudziądza, by rozwikłać tajemnicze zniknięcie chłopca. Maria Herman i Olgierd Borewicz nie są świadomi tego, że droga, którą będą podążać doprowadzi ich na krawędź otchłani.
Po książki Roberta Małeckiego sięgam z ogromną przyjemnością, bo wiem, że w jego powieściach zawarte jest to, czego oczekuję od dobrego kryminału. „Wiatrołomy” to klimatyczny, mroczny i przede wszystkim świetnie skonstruowany kryminał, w którym wspólnie z głównymi bohaterami sięgamy daleko wstecz, by rozwikłać tajemnicze zaginięcie dziecka. Historia, jaką zaserwował nam Robert Małecki jest niespieszna, ale według mnie ma to swoje plusy. Śledztwo prowadzone przez Marię i Olgierda pełne jest mrocznych sekretów, które skrywane latami pomału wychodzą na jaw, by na samym końcu dać nam obraz tragedii, jaką wydarzyła się przed trzydziestoma laty.
Maria Herman i Olgierd Borewicz to postaci z krwi i kości. Oboje zmagają się z własnymi słabościami i próbują naprawić swoje życie. Ich portrety psychologiczne są na wysokim poziomie, a sposób przedstawienia ich problemów jest nad wyraz realny. Autor ukazuje nam, jak trudno jest wyjść z nałogów, jaką drogę trzeba przejść i ile musimy mieć w sobie siły i woli walki o to, by zmienić swoje życie na lepsze.
„Wiatrołomy” to nie tylko historia kryminalna, to powieść pełna cierpienia i bólu, w której główni bohaterowie toczą trudną walkę z własnymi demonami. Ja ze swojej strony ogromnie Wam polecam "Wiatrołomy" i z niecierpliwością czekam na kontynuację. -
3.5
-
Nowa seria Roberta Małeckiego zaczęła się bardzo dobrze. Spodobał mi się pomysł na odgrzebywanie starych spraw. Trzymało w napięciu, a nawet było zaskoczenie na koniec. Jestem na tak.
-
chciałem iść spać o normalnej porze, a wyszło jak zwykle
jednak kujpom hits different -
naprawdę fajne bardzo pozytywne zaskoczenie
-
https://tanayahczyta.wordpress.com/20... -
„Stary” Autor, ale w nowej odsłonie? „Wiatrołomy” w mojej ocenie znakomicie otwierają nowy cykl kryminalny Roberta Małeckiego i jednocześnie są pierwszą powieścią autora wydaną pod szyldem Wydawnictwa Literackiego. Jednak dużo w niej „starego”, dobrego Małeckiego z czasów Grossa i Benera, przez którego łatwo przyjdzie Wam zapomnieć o całym świecie i zarwać nockę.
Przede wszystkim nie zmienił się niespieszny styl autora, którym wciąga nas stopniowo, począwszy od mocnego prologu w mroczną atmosferę prowadzonego śledztwa i najgłębsze, najbrzydsze sekrety skrywane głęboko w zakamarkach ludzkich dusz. Bohaterowie, duet policjantów zajmujących się niewyjaśnionymi przed laty sprawami w ramach Archwium X, Maria Herman i Olgierd Borewicz są ludźmi z krwi i kości. Borykają się z dręczącymi ich demonami kładącymi się cieniem na ich życiu. Tylko podczas gdy Maria z nimi walczy, by nie upaść ponownie na dno, Olgierd z pełną świadomością im się poddaje, ryzykując utratę wszystkiego.
Prowadzona przez nich sprawa zaginięcia na początku lat 90. synka małżeństwa Witbergów wzbudziła we mnie ogrom emocji nie tylko dlatego, że mój syn też ma na imię Filip. Fałszywe tropy, ślepe zaułki, lokalna społeczność, która nic nie wie, nic nie widziała i nie słyszała… Ogromnie trudno dojść prawdy, gdy od zdarzenia minęło trzydzieści lat, a osoba, która mogła coś wiedzieć zostaje odnaleziona martwa. A może właśnie upływ czasu i świeże spojrzenie dadzą szansę jej odkrycia?
Osobiste decyzje śledczych niebezpiecznie krzyżują się z prowadzonym śledztwem, a ich reperkusje odbiją się echem jeszcze nie raz. I choć trudno było mi pałać sympatią do bohaterów, czy pochwalać ich wybory, to w ich historie zaangażowałam się absolutnie. I cieszyło mnie, że Autor poświęcił ich życiu i emocjom równie dużo miejsca, jak zawiłej zagadce kryminalnej, bo to przede wszystkim ze względu na nich z przyjemnością sięgnęłam po drugi tom ich życiowych i zawodowych perypetii.
Wspomnę na koniec, że rozwiązanie zagadki do końca było dla mnie niewiadomą, a na drogach do niego prowadzących, krętych i wyboistych nieraz się potknęłam. Warto było jednak czekać na taki finał, szokujący, dający satysfakcję i budzący apetyt na ciąg dalszy. -
Ciężko mi ocenić ten kryminał, ponieważ zagadka kryminalna była naprawdę ciekawa i dobrze po prowadzona, ale audiobook sprawił, że nie każdy wątek był interesujący. Lektor mega dziwnie czytał. Gdyby pozostał przy jednym głosie, słuchałoby mi się tego dużo lepiej. No i wiadomo, im bliżej końca, tym coraz bardziej mi się podobało. No nie wiem… takie 3,5/5 ⭐️
-
Nowa książka Roberta Małeckiego to powiew świeżości w twórczości Autora. Choć najsłynniejsza seria z komisarzem Bernardem Grossem nadal przede mną (o zgrozo!), to wydaje mi się, że „Wiatrołomy” będą moim ulubionym tytułem spod pióra pana Roberta.
Choć książka ma ponad pięćset stron, w ogóle się tego nie odczuwa. Zarówno postaci policjantów z zespołu Archiwum X, jak i towarzyszący sprawie bohaterowie są wyraziści i dodający historii dodatkowego smaczka. Zarówno Borewicz, jak i Maria mają swoje demony i obojgu trzeba współczuć, przy czym to komisarz Herman wydaje się z początku być tą, na którą bardziej trzeba skupić uwagę. Hazardzistka, która wiecznie boi się, że wróci do swojego nałogu.
Sprawa, którą zajmują się komisarze z archiwum X, również jest zaskakująca, chodzi bowiem o porwanie małego dziecka. Czy trzydzieści lat później da się w końcu wyjaśnić, co właściwie się wtedy stało?
Dla fanów przeplatających się perspektyw czasowych będzie z pewnością to przyjemne doświadczenie czytelnicze.
Bardzo podobał mi się klimat tej powieści, i to już od pierwszego zdania, które zapowiada historię mocną, brutalną, a co najważniejsze, angażującą emocjonalnie. Prolog rozwalił mnie na łopatki (delikatnie mówiąc), i miałam podobne wrażenia jak @zolza_z_ksiazka – też musiałam sprawdzić, czy aby na pewno dobry ebook otworzyłam, bo tego się po Małeckim nie spodziewałam. Dalej nie jest gorzej, a historia trzyma w napięciu do samego końca.
Cóż więcej można powiedzieć – kiedy kolejne losy tego duetu? -
Małecki w niezłej formie. Bohaterowie dalecy od ideału. Świetnie się czyta. Dobry początek nowego cyklu choć czekam na dalsze losy Grossa :)
-
4.5 ★
Dla mnie GE NIA LNE! -
jakoś nie wiem, totalnie mi nie siadło
-
Zagadka kryminalna naprawdę dobra, ale mam mieszane uczucia co do głównych bohaterów. Mimo tego, że bardziej polubiłam komisarza Grossa to tę serię nadal będę kontynuować.
-
Otworzyła mi głowę na polskie kryminały, fav wątek to trojaczki z trzech różnych ojców
-
Czytało się to dość szybko. Akcja toczyła się płynnie i nie mam jej niczego do zarzucenia. Nigdy nie wpadłabym na końcowe zakończenie książki, które mnie doszczętnie zdziwiło. Książka cały czas trzymała w napięciu zwłaszcza pod koniec. W mojej ocenie jest to dobry kryminał, jednak najwyższej oceny u mnie nie zdobędzie.
“W żywiołach ludzie mogą się przeglądać jak w lustrze”
“Bo kiedy teraz sięgnęła pamięcią do tamtej chwili, gdy patrzyła na połamane drzewa, w zasadzie zrozumiała, że widziała w nich siebie, swój los, na który sobie zasłużyła. Ale jednak nie była tam sama. Połamanych drzew było więcej” -
3.5
-
Robert Małecki to jest gość. W nowej serii bohaterzy są zgoła odmienni w porównaniu do trylogii o Bernardzie Grossie i całe szczęście, bo fajnie poczuć oddech świeżości, nawet mimo dobrego warsztatu. Nie jest to kalka budowania postaci i ogólnie historii, mamy mniej rozdrabniania się nad życiem codziennym protagonisty (jak Gross - co jadł, z czym, jakie modele składał, co pił itp). Mamy albo znacznie mniej albo po prostu bardziej wyważone perspektywy komisarzy Herman i Borewicza. Mamy wszystko jest co trzeba - wady, wewnętrzne demony, nieidealni bohaterzy, ale z pewnymi zaletami.
Czekam na więcej, bo historia Witbergów dała nadzieję, na kolejną udaną serię. -
2.5. Znowu dałam się nabrać.
-
3.5
-
Z czystym sumieniem 4/5
🔫 POSTACIE🔫
Małecki świetnie i niezwykle konsekwentnie wykreował każdą jedną postać. Zaczynając od postaci głównych, kończąc na tych raczej nie tak wiele znaczących.
Szczególnie ukochałam sobie 07, który tak wiele przeszedł na przestrzeni całej książki. Przeżywałam z nim każdą jedną sytuację życiową, czy to prywatną czy zawodową. Szczególnie w końcowej części książki uzmysłowiłam sobie jak bliski mi jest, gdy omal nie straciliśmy go zupełnie.
Zaś z Herman, mam spory problem. Mówiąc kompletnie szczerze, mam dość postaci w kryminałach, których życie toczy się od uzależnienia do uzależnienia. Nie odbieram tej pracy (ani jej przeszłości) jej ciężkości, ale jako wątek jest to dla mnie już zupełnie nieciekawe, ba - nawet nie obojętne.
Oczywiście że przez całą książkę można jej współczuć - przeszłości, teraźniejszości, relacji z matką, słabości jaką w nią zaszczepiło to uzależnienie. Jednak jest to kolekny główny bohater, którego główną cechą jest uzależnienie. I ten zarzut mam wrażenie będzie ciążył już na znacznej części kryminałów, jakie wpadają mi w rękę. Gatunek ten już zupełnie zanudził mnie tego typu postaciami.
Kiedy kolejny raz przychodzi mi słuchać o tym, jak ciężko jest jej przez hazard, jak trudno się wyleczyć, jak jeszcze trudniej spłacić, jak stara się pomóc innym i jak poznaje swoją własną wartość na nowo, przewracam oczami i przyspieszam lekturę. Mimo kibicowania jej, ciężko mi stać u jej boju.
Osobiście wolałabym, gdyby to uzależnienie rozkwitło po zabiciu Łysego. W momencie, w którym ona załamana tym co zrobiła, oddaje się w wir hazardu by uciec od łatki mordercy. Dużo łatwiej byłoby mi to zaakceptować.
Jednak rozumiem, że Małecki ma na to jakiś lepszy plan.
Minusem kolejnym jest ilość postaci. Jak na rozwiązywanie sprawy sprzed lat jest to pewnie naturalne, tak w pewnym momencie lista nazwisk tak się piętrzy, że trzeba poświęcić chwilę na przypomnienie sobie kto jest kim i co powiedział, a co wniósł.
🔫AKCJA🔫
Musze przyznać, że akcja to najmocniejsze ogniwo tej książki. Nie ma wiele momentów wytchnienia, z ciekawością bierze się udział w śledztwie, z wielką przyjemnością odkrywa się, że zarzuty co do Kowalskiego od początku były słuszne.
Od początku do końca każda postać, która bierze udział w rozwiązywaniu tajemnicy przynosi masę emocji. Każda następna karta odkrywana przed nami, ma sens, a przede wszystkim dostarcza nowych okoliczności, które są tylko ciekawsze, gdy człowiek przypomni sobie, że minęło sporo lat od przestępstwa, które jest potwornie bliskie przedawnienia (jak sama Herman wspomina).
Presja czasu, otoczenia i gróźb sprawia, że wraz z bohaterami chcemy zapewnić wszystkim sprawiedliwość.
Szczególnie upodobałam sobie nie unikanie zarzutu łapówkarstwa w ówczesnej policji, i potwierdzenie tego na ostatnich etapach śledztwa.
Nie można powiedzieć, by dało się przewidzieć następne etapy akcji. Wręcz sytuacja z Łysym jest zupełnie zaskakującą w całej historii i jeszcze bardziej urozmaica nam czytanie, a bohaterom życie.
Zakończenie "dowozi". Uważam, że rozwiązanie obu spraw jest satysfakcjonujące, zwłaszcza że to właśnie dla niego czytamy kryminały.
🔫OGÓLNA OPINIA🔫
W mojej opinii jest to naprawdę mocna pozycja, najmocniejsza wśród polskich, jakie dane mi było przeczytać.
Jestem naprawdę wdzięczna "woblinkowi" i ich akcji "czytam.pl" za możliwość zapoznania się z "Wiatrołomami" i otworzenie mi drzwi do serii, która naprawdę dobrze się zapowiada. -
Znacie twórczość Roberta Małeckiego? Jaki tytuł zapadł Wam szczególnie w pamięć?
Przede mną jeszcze wiele książek autora i mam nadzieje, ze równie wiele emocji,
póki co na mojej checkliście mogę odznaczyć najnowszy tytuł Wiatrołomy, który stał się początkiem nowej serii kryminalnej. Prym wiedzie w niej komisarz Maria Herman, kobieta, którą życie doświadczyło solidnie, nie czuła się nigdy kochana przez matkę, ma na karku ogromne długi i nieustannie walczy, aby nie wrócić do nałogu, jeszcze nie tak dawno hazard stanowił jej "chleb powszedni". Jej partnerem zawodowym jest Olgierd Borewicz, rownież facet z problemami, można by powiedzieć "brudny glina".
Oboje działają w bydgoskim Archiwum X, gdzie są oddelegowywani do śledztw, które nie zostały rozwiązane przez lata. Tym razem muszą się zmierzyć ze sprawą porwania małego chłopca, która miała miejsce w latach dziewięćdziesiątych. Czy w końcu uda się policji odkryć wszystkie karty, czy poznają prawdę?
Już pierwsze zdanie w książce sprawia, ze czytelnik wpada do świata wykreowanego przez autora z ogromnym impetem. Od samego początku nie ma tu miejsca na delikatność, zaczyna się mocno i poziom czytelniczych wrażeń utrzymany jest do samego końca bardzo wysoko. One ani na moment nie odpuszczają, wręcz kumulują się pod koniec, aby finalnie eksplodować i totalnie zaskoczyć czytelnika, pomimo tego, że wcale nie ma tu zawrotnego tempa akcji.
Niezmiernie podobał mi się klimat panujący podczas całej historii... miasto jakby owiane mgłą, tajemniczość , pewnego rodzaju smutek, szarość. Może Wami się wydawać, ze takie epitety raczej świadczą o tym, że była to nudna opowieść, nic z tych rzeczy! To właśnie ta posępna aura dodaje emocji i napędza całą fabułę.
Autor nie skupia się tylko na kwestii porwania i samej sprawy kryminalnej, ale rownież na strefie psychologicznej. Poznając meandry życia zarówno Herman, jak i Borewicza wdzieramy się niemalże w ich umysły, a uwierzcie, że są to "trudne podróże".
To był rasowy kryminał i co najlepsze polski! Czekam na więcej!